Lubię robić coś, czego nigdy przedtem nie miałam jeszcze okazji doświadczyć. Nieraz nawet za cenę ogromnego strachu (jak przy spływie kajakowym), a czasem przełamując swoje poczucie wstydu (jak choćby wizyta na placu zabaw). Najbardziej lubię jak mogę robić coś po raz pierwszy z Mężem.
Dzisiaj zaproponował mi grę w ping ponga. Najpierw się opierałam, ale potem poszłam na jego warunki. I było fajnie. Nie graliśmy na punkty, ale dla zabawy. Dawno, dawno temu (będzie ze 20 lat wstecz) miałam rakietkę w ręce. Tego się jednak nie zapomina. Śmiałam się, że mogę grać oburącz, bo - co prawda - wolę używać lewej kończyny górnej, ale i prawa daje radę.
Sposób na mnie jest jeden - dać mi jeść i pić, zapewnić dostęp do toalety, zmęczyć fizycznie i urozmaicać zajęcia, bo szybko się nudzę. Dyrektor Wykonawczy stanął na wysokości zadania. Narzekać więc nie będę.