Jak Wam się wydaje, że nie jesteście dziwakami, zobaczymy co powiecie po przeczytaniu tego postu. Może coś zobaczycie albo sobie uświadomicie to, o czym jeszcze nie wiecie? Jak ja kiedyś.
Dziwactw mam do dyspozycji wiele i korzystam z nich chętnie i często. Zacznijmy od jedzenia. Nie lubię go dotykać palcami. Najchętniej WSZYSTKO jadłabym nożem, widelcem, łyżką lub łyżeczką. Nie znoszę jak mi się lepią ręce, czy jak sok cieknie po brodzie. Dlatego z kuchni uciekam jak najdalej. Dlatego doceniam każdego, kto mi zrobi jeść.
Unikam czarnego koloru - w ubraniu, butach, torebkach, wszelakich sprzętach domowych, gadżetach, dodatkach, czy nawet opakowaniach czegokolwiek, czego wyrzucić się nie da. Toleruję go tylko jeśli chodzi o bieliznę i tusz do rzęs. Podobnie z różem, którego nienawidzę, choć blondynką jestem.
Jeśli chodzi o kosmetyki i ich "szatę graficzną" - wybieram te w pudełkach, a nie w słoikach, czy z pompką. Dopuszczam czasem tubki. Najlepiej, żeby wszystkie opakowania były przezroczyste, bo lubię widzieć ile zużyłam, a ile jeszcze zostało. Zawartość kremów, balsamów, mydła, pasty do zębów, czy szamponów powinna być bezbarwna lub biała, a na pewno nie perłowa, czy kolorowa. No i zapach - najchętniej neutralny, mydlany. Nic, co jest intensywne.
Wolę przedmioty prostokątne i kwadratowe niż okrągłe. Bardzo krótko obcinam paznokcie, bo nie znoszę jak mi wystają poza opuszki. Nie toleruję sznurowanego obuwia. Jak sobie coś jeszcze przypomnę, dopiszę w komentarzach. Teraz czas na Wasze dziwactwa.