Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 25 lipca 2012

549. KaRIOczka dziwaczka


Jak Wam się wydaje, że nie jesteście dziwakami, zobaczymy co powiecie po przeczytaniu tego postu. Może coś zobaczycie albo sobie uświadomicie to, o czym jeszcze nie wiecie? Jak ja kiedyś.

Dziwactw mam do dyspozycji wiele i korzystam z nich chętnie i często. Zacznijmy od jedzenia. Nie lubię go dotykać palcami. Najchętniej WSZYSTKO jadłabym nożem, widelcem, łyżką lub łyżeczką. Nie znoszę jak mi się lepią ręce, czy jak sok cieknie po brodzie. Dlatego z kuchni uciekam jak najdalej. Dlatego doceniam każdego, kto mi zrobi jeść.

Unikam czarnego koloru - w ubraniu, butach, torebkach, wszelakich sprzętach domowych, gadżetach, dodatkach, czy nawet opakowaniach czegokolwiek, czego wyrzucić się nie da. Toleruję go tylko jeśli chodzi o bieliznę i tusz do rzęs. Podobnie z różem, którego nienawidzę, choć blondynką jestem.

Jeśli chodzi o kosmetyki i ich "szatę graficzną" - wybieram te w pudełkach, a nie w słoikach, czy z pompką. Dopuszczam czasem tubki. Najlepiej, żeby wszystkie opakowania były przezroczyste, bo lubię widzieć ile zużyłam, a ile jeszcze zostało. Zawartość kremów, balsamów, mydła, pasty do zębów, czy szamponów powinna być bezbarwna lub biała, a na pewno nie perłowa, czy kolorowa. No i zapach - najchętniej neutralny, mydlany. Nic, co jest intensywne.

Wolę przedmioty prostokątne i kwadratowe niż okrągłe. Bardzo krótko obcinam paznokcie, bo nie znoszę jak mi wystają poza opuszki. Nie toleruję sznurowanego obuwia. Jak sobie coś jeszcze przypomnę, dopiszę w komentarzach. Teraz czas na Wasze dziwactwa.