Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 30 lipca 2012

558. Na bazarku w dzień targowy


"Jak kto nie ma w głowie, to ma w nogach" - powiedzenie w sam raz dla Męża. Wiem, że upał i człowiek nie myśli albo zapomina - takie prawo. Ale zrobić sobie samemu listę zakupów, zabrać ją ze sobą, iść do sklepu i nie kupić dwóch rzeczy, które na niej były, to chyba tylko Dyrektor Wykonawczy potrafi.

W końcu - w myśl następnego przysłowia - "prosił pan, zrobił sam", ubrałam się (bo to, co miałam na sobie raczej nie nadawało się na ulicę) i - mimo wcześniejszych zakazów Głosu Rozsądku, który zabraniał mi wychodzenia z domu w taką pogodę - wzięłam siatkę oraz pieniądze i poszłam. A Mąż biegiem za mną. Najpierw trzymał się z tyłu. Dopiero po dłuższej chwili odważył się do mnie dołączyć.

Zabrał mi pustą siatkę. Poszliśmy na pobliski bazarek - po te nieszczęsne borówki amerykańskie i maliny, o których zapomniał, a wzięliśmy jeszcze ogórki, pomidory, sałatę i winogrona. No i obwarzanek dla Dyrektora Wykonawczego, bo jak zobaczyłam jego wzrok, to wiedziałam co się święci. Znam to spojrzenie.

Lubię targ, ale nie w dzień targowy, bo duszno, ciasno, gorąco i pełno ludzi. Starsze kobiety z radiowozami, matki z dziećmi w wózkach, rowerzyści i inni - bez swoich dwóch, czy czterech kółek. Trudno - czasem warto się poświęcić, bo wybór warzyw i owoców bez porównania jeśli chodzi o supermarkety, a jest także duża szansa, że mniej sztuczne, a bardziej naturalne. Przynajmniej tak się łudzę, ale dobrze mi w tej iluzji.

Mydło i powidło - chyba wszystko można kupić na bazarze. Od jedzenia począwszy, poprzez bieliznę, ubrania, buty, świecidełka, walizki, torebki, garnki, kwiatki, aż na meblach i dywanach skończywszy. Sprzedaje kto może - Polak, Rumun, Ukrainiec, Wietnamczyk i pewnie jeszcze inne nacje również.