Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

579. Dziura


Mąż jaki jest, każdy czyta. Dobry, nawet bardzo dobry, ale swoje wady ma - jak każdy oczywiście. No to dzisiaj będzie o jednym minusie.

Nie szanuje swoich rzeczy - ani butów, ani ubrań, ani czegokolwiek, co jego jest. Poplami, pobrudzi, naderwie albo zrobi dziurę - jak choćby rano.

Szkotem nie jest, w spódnicy nie chadza. Spodni ma kilka par, bo prać trzeba, a w jednych chodzić się nie da. Nie jest za bardzo wymiarowy, więc problem z kupnem ogromny - przeważnie od razu trzeba do krawca iść i skracać nogawki.

Dziwnym trafem WSZYSTKIE spodnie, jakie posiadał, dokonały swego żywota przetarte i dziurawe w kroku. Nie wiem jak Mąż chodzi i jak siedzi, bo wszak go nie śledzę i nie zamierzam, ale fakt faktem niezaprzeczalnym jest.

W tym roku już dwie pary sztruksów wylądowały na śmietniku. Wiem - dżinsy są mocniejsze, ale Dyrektor Wykonawczy także i je wykończy. Nie ma chyba takiej rzeczy, której nie da rady.

Rano założył spodnie. Kucnął, a moim oczom co się ukazało? Dziura. Gdzie? W kroku. Wdał się w konspirację z matką, żeby mu uratowała dżinsy. Skąd się domyśliłam? Bo przyszedł do pokoju i pyta mnie gdzie mamy nici. Od ponad czterech lat wciąż są w tym samym miejscu. Nic się nie odezwałam. Miałam tylko niezły ubaw jak przeglądał kilka pudełek, w których natrafiał na różne przedmioty, ale tego, czego szukał, tam nie było. W końcu: "Eureka!" Wyciągnął szpulkę z nićmi w odpowiednim kolorze i poszedł do matki. Wrócił i pokazał mi jej dzieło. Co jak co, ale moja rodzicielka umie cerować tak, że nic nie znać.

Czy ja się czepiam, czy wszyscy faceci niszczą swoje rzeczy i nie robią z tego problemu?