Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

582. Trzy punkty


Pamiętacie jak pisałam o dwóch listach, które i ja, i Mąż sporządziliśmy a propos miejsc, które chcielibyśmy odwiedzić nad morzem i rzeczy, które chcielibyśmy zrobić? Wielce zafrapowały mnie trzy punkty (spośród dziewiętnastu) w wykazie Głosu Rozsądku. 

Ot, choćby taki numer 7 - "przejażdżka rowerem dwuosobowym". Hm... Kto mnie czyta, ten wie, że równowagi utrzymać na pojeździe dwukołowym nie potrafię, choć jeszcze nie Mąż robił co w jego mocy, bym opanowała tę trudną sztukę kilka lat temu. Skończyło się na naderwaniu paznokcia. Potem woził mnie na ramie swojego roweru - nie powiem, fajnie było, aczkolwiek ludzie się dziwnie na nas patrzyli. Jak widać, Mąż nie odpuszcza - mami mnie wizją jakiegoś specjalnego pojazdu, w którym się prawie leży i pedałuje. "Aha, czyli ja będę leżeć, a Ty będziesz pedałować?" - upewniałam się u źródła pomysłu.

Punkt numer 14 - "jeden dzień nie robić nic!!" Ze mną będzie to awykonalne, bo - jak niezbicie twierdzi Głos Rozsądku: "żona, ty zawsze musisz coś robić - nawet jak się wydaje, że nic nie robisz, to i tak coś robisz". Fakt - nosi mnie. Usiedzieć nie mogę za długo w jednym miejscu. Ciekawość mnie zżera. Szybko się nudzę. Lubię poznawać nowe rzeczy i potrzebuję dużej dawki wrażeń. Ale jak zaproponowałam, że się jednego dnia rozdzielimy, przywitało mnie spojrzenie zbitego psiaka...

Pozycja numer 15 - "kochać się z żoną na urlopie". No tak - teraz wychodzi szydło z worka - że nawet taką aktywność Mąż musi planować z wyprzedzeniem. Tu się zderzyłam jak ze ścianą i przyznam, że łyknęłam tę pigułkę - gorzka była, ale prawdziwa. A skończy się pewnie jak zawsze - ja będę mieć akurat wtedy "te dni", a Dyrektorowi Wykonawczemu - ze stresu pojawi się na wardze opryszczka.