Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 28 sierpnia 2012

604. Przedwyjazdowa atrakcja gratis


Już od pewnego czasu obserwuję dziwną prawidłowość i zastanawiam się dlaczego akurat w piątek wieczorem albo w sobotę rano zaczyna mnie boleć ząb. Jak ostatnio. I to tak, że pojawiła się w pakiecie jeszcze migrena, ból serca, a także podwyższona temperatura. Wzięłam pastylkę i ucichło.

W sobotę rano obudziłam się, a między mną i Mężem znowu leży on. Ból. Kolejny proch i przeszło. Na tyle, że obecnie odczuwam leciutkie ćmienie, które tylko delikatnie przypomina mi o zębie.

Jako że w poniedziałek czeka nas wyjazd do Gdańska, a spędzanie urlopu na poszukiwaniach gabinetu dentysty w obcym mieście do przyjemności wakacyjnych nie należy, zadzwoniłam wczoraj do mojego stomatologa, z którym związana jestem od szesnastu lat wiertłem i innymi narzędziami tortur.

Zostałam przepytana na okoliczność rodzaju bólu, a z tym zawsze mam problem, bo nie za bardzo potrafię nazwać czy jest piekący, ssący, tępy, rwący, itp., itd. Ze szczegółami w postaci kiedy boli, poszło już łatwiej. Po wysłuchaniu pytań z gatunku: zimno, ciepło, nacisk, dotyk, widok, zapach, itp., itd., zostałam wysłana do pracowni RTG celem zrobienia fotki delikwentowi.

Zdjęcie w kopertce zaniosłam do gabinetu. Okazało się, iż na szczęście żadnych cieni nie ma, ale że ponoć jakaś tam kość się obsunęła, a w związku z tym powiększyła się jakaś tam kieszonka, więc kamień nazębny ma więcej miejsca do zagospodarowania. I powoduje ból. A że generalnie nie dość, że jestem nadwrażliwą osobą, to i moje szyjki też są takie (wiadomo - "jaki pan, taki kram"), więc nie ma się co dziwić. Specjalne pasty są normą na mojej półce, zatem ratuję się jak mogę.

Dzisiaj wreszcie udało mi się umówić na wizytę - co prawda dopiero na czwartkowe popołudnie, ale i tak dobrze, że przed wyjazdem, bo stomatolog, do którego chadzam, ma takie obłożenie, że szpilkę trudno wcisnąć, a co dopiero taką babkę, jak ja.