Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 8 września 2012

621. W symbiozie z tubylcami


Z miejscowymi trzeba w zgodzie żyć - wiadomo. Asymilujemy się więc na całego. Praktycznie od pierwszego dnia pobytu tutaj.

Świnki wietnamskie biegają po ulicach i chodnikach, podobnie jak kozy. Za furtką pasie się kucyk, a dwa domy dalej mamy konie. Są też kury, koguty, koty i psy.

Nie wychodzimy z domu bez starego chleba, czy bułek, bo nigdy nie wiadomo ile głodomorów spotkamy po drodze. Całe towarzystwo biegnie ile sił w nogach jak nas tylko zobaczy. Jedzą z ręki, nie bojąc się nas wcale. Mamy prawie całe zoo za płotem.


Jeden duży, drugi mały

A trzeci łaciaty

Wystarczy reklamówka z bułkami, a świnki już są czujne

Złapała bułkę i ucieka na drugą stronę ulicy

Kozy też nie gardzą pieczywem

Zostawiają potem po sobie miny

Mąż w akcji

Kozy jedzą, a świnie czekają na swoją kolej

Mężowi nie tylko ja jem z ręki

Komu, komu, bo bułka tylko jedna, czyli Mąż tresujący świnki w akcji

Świnka jak pies, stoi przy moich nogach

I kucyk nie oprze się kromce chleba

Jedzą świnki, je i kotek

Chodźcie, chodźcie, jedzenie niosą