Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 12 września 2012

628. Droga przez mękę


Upał i lody - to chyba dobre połączenie? Ale czy żeby je zjeść trzeba jechać aż do Gdyni Redłowo? Jak się jest upartą i łakomą Karioką oraz jej Mężem, to i owszem.

Najpierw czterdzieści minut w autobusie numer 186 z Sobieszewa do Dworca Głównego w Gdańsku, potem SKM do Redłowa. Następnie ileś tam kilometrów na piechotę w jedną i w drugą stronę. W potwornym żarze lejącym się z nieba. Masakra, ale na własne życzenie. Bo obiad w konkretnym miejscu, no i te słynne w całym Trójmieście lody.

Na deser czterdzieści minut w pociągu powrotnym do Gdańska - jeśli tak podróżuje się Szybką Koleją Miejską, to bardzo dziękuję. Warunki fatalne - brud, smród, toalety pozamykane na cztery spusty, za to otworzenie okna (chyba dla równowagi) graniczy z cudem. Wstyd, naprawdę wstyd!

Przeżyłam cudem. Nie wzięłam inhalatora, który powinnam mieć zawsze przy sobie i ledwo oddychałam, ale nie poddałam się tak łatwo. Za to wczoraj podczas wrzucania jednej fotki na drugi blog jak nie zagrzmiało i w momencie zaczęło lać. A Internet padł na dłuższą chwilę.

Jesteśmy na miejscu

W Gdyni jeżdżą trolejbusy

Te osłony mnie zafrapowały - były w różnych kolorach, ale nie na wszystkich oknach

Willa z elementami marynistycznymi

Gdynia Redłowo, z lewej strony w oddali Sea Tower w Gdyni

Jak widać upał dawał się we znaki  licznym plażowiczom

Spokojne i dwukolorowe morze

Bałtyk widziany z góry

Graffiti na ścianach

Wierni kibice swojemu klubowi

Tu można sprawdzić cenę biletu, który należy skasować jeszcze przed wejściem do pociągu