Picie drugiej kawy przed godziną dziewiętnastą nie było najlepszym pomysłem. Może to kofeina, a może ciężki kaliber rozmowy na Skype spowodowały kłopoty z zaśnięciem. Muszę przyznać, że od wczoraj uruchomił mi się proces myślowy w pewnej kwestii. Zainteresowani wiedzą o co chodzi. Czekam na ciąg dalszy tamtej, niedokończonej, dysputy. Z ogromnym zaciekawieniem.
Misja "kolczyk" osobiście trzykrotnie nie doszła do skutku. Czasem tak bywa - samo życie. Za to Poczta Polska spisała się na medal. W obie strony. Szokując terminowością i jakością świadczonych usług. Patrzę i oczom nie wierzę - jakie cudeńka niektórzy potrafią wyczarować. Podziwiam. Szczerze.
Dwa dni temu zaczęto wstawiać okna oraz drzwi wejściowe w jednym z mieszkań w naszej klatce schodowej. Pył jest wszędzie - nawet na lamperii na ostatnim piętrze. Wczoraj inny lokator zaczął wymieniać swoje drzwi. Ten pierwszy jeszcze nie skończył. Stereo trwa dalej. Wszystko podwójnie. Kurz, pył, smród - również ten papierosowy, bo ekipa ma w nosie zakaz palenia.
Telefony do administracji budynku nic nie dają. Sprzątaczka nie ma obowiązku sprzątania po remontach lokatorów, a ci ostatni mają w nosie reguły współżycia sąsiedzkiego. Nabrudzili, ale uprzątnąć nie uprzątną. Paranoja.
Jestem z siebie zadowolona, bo co miałam zrobić jutro, zrobiłam dzisiaj. Mam na myśli porządek w szafach. Mąż wyniósł kilka worków pełnych ubrań i wrzucił je do pojemnika Caritasu. Ileż to rzeczy wisiało totalnie bezużytecznych i nienoszonych. Moich oraz Dyrektora Wykonawczego.
W związku z powyższym wyszło też na jaw, że mam ogromną słabość do wszelkiego rodzaju szaliczków i apaszek. Lubię mieć otuloną szyję. Szczególnie nad morzem. Ale nie tylko. Zbliżająca się jesień daje pole do popisu oraz ich wykorzystania. Już się cieszę.