Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 24 września 2012

646. Dwójki


Wspominałam niejednokrotnie, że nie wierzę w przypadki. Wierzę za to w przeznaczenie. I w znaki. Jak ten wczorajszy.

Poszliśmy z Mężem na frytki i lody z polewą czekoladową. Za nami siedziało młode małżeństwo z dwójką dzieciaków. Płci nie potrafiłam określić, bo za małe były. Jedno z nich non stop wpatrywało się we mnie. Obdarzając uśmiechami. Miało takie ogromne niebieskie oczy. W pewnym momencie jego mama spytała: "Adasiu, na kogo się tak patrzysz?"

Wczoraj minęły dwa lata od czasu jak pojechaliśmy we dwoje do szpitala. Spędziłam w nim dwa dni. Wróciłam już sama.

Nasz Adaś ['] pewnie byłby teraz w wieku tamtego chłopczyka, z którym los zetknął mnie kilkanaście godzin temu. Pewnie miałby też takie wielkie niebieskie oczy jak on.

Wróciliśmy z Mężem do domu. Razem ze smutkiem. Siedział z nami na ławce kiedy my na niej siedzieliśmy. Szedł kiedy my szliśmy. On zawsze pojawia się w tych samych okresach. Potem odchodzi, by znowu nas odwiedzić.

- Płaczesz? - spytał Mąż. 
- Płaczę - odpowiedziałam. 
- To płacz. Kiedy płaczesz też Cię kocham.
- Wiem, bo czuję tę miłość.
- Adaś też kocha swoją mamę.
- Tak myślisz?
- Ja to wiem.