W trakcie publikowania poprzedniej notki zobaczyłam dziwny komunikat, informujący o migracji mojego blogu. Fakt, coś tam szanowny Onet wspominał o przenosinach na ten cały Wordpress, który mnie bardziej ziębi, niż grzeje. I jak znam siebie oraz życie, ja tam miejsca nie zagrzeję, bo sobie wymościłam przytulne gniazdko na blogspocie i tam urzęduję na stałe, traktując Onet tak, jak on mnie, czyli po macoszemu i jak zło konieczne.
Tak więc, gwoli ścisłości - jeśli zobaczycie na blogu onetowym inny niż dotychczas szablon, od razu uprzedzam, że nie będzie to moja robota i ja w tym palców maczać nie zamierzam. Oni mnie przenoszą bez mojej zgody i przyzwolenia. I pod moją nieobecność.
Kto jeszcze nie zanotował, niech czym prędzej to zrobi. Bo jestem i będę tutaj.