Jak bardzo zdesperowana może być kobieta, żeby utrzymać związek? Nie znacie, to przeczytajcie. Scenariusz napisało samo życie. Fakty, bez imion, dat i miejsc.
Ona jest jedynaczką. Wierzącą. Jej ojciec jest alkoholikiem, a matka osobą współuzależnioną. Mieszka na wsi razem z nimi - oni na dole, ona na górze. Od lat zmaga się z depresją i nerwicą, ale do psychiatry chodzi jedynie po leki. Z terapii uciekała kilkakrotnie. Pracuje za grosze, ale nienawidzi tego, co robi. Mało jej zostaje na własne potrzeby, gdyż dzieli rachunki z rodzicami i pomaga im jeszcze finansowo. Nie radzi sobie w kontaktach z ludźmi. Praktycznie nie ma żadnych przyjaciół. Jedynie dwie dalsze koleżanki, które dawno założyły swoje własne rodziny. Na forum poświęconym depresji poznaje jego.
On ma starszą siostrę - żonę i matkę. Wyprowadziła się z małego mieszkania na jednym z osiedli, w którym został on razem z rodzicami. Od lat jest chory na depresję, ale lekarzy i psychologów omija szerokim łukiem, uważając, że nikt nie jest mu w stanie pomóc. Pracuje i bardzo dobrze zarabia, ale nie znosi swojego zajęcia. Całą pensję odkłada dla siebie, bo za nic nie musi w domu płacić. Matka i ojciec robią za niego wszystko - piorą, sprzątają, gotują, a nawet układają mu ubrania w szafie. Ateista i odludek. W bliższym kontakcie jest tylko ze swoją byłą dziewczyną. Na forum poświęconym depresji poznaje ją.
Ona jest szczęśliwa, że wreszcie ktoś zwrócił na nią swoją uwagę. Jest tak spragniona choćby namiastki uczucia, że godzi się na wszystkie jego warunki. Byle tylko był z nią. Bo jest jej lekiem na całe zło. Rezygnuje z kontaktów ze swoimi koleżankami. Wolny czas podporządkowuje jemu. Jest na każdy jego telefon. Znosi każdą jego fanaberię i zachciankę. Nie radzi sobie w kontaktach z matką, rodziną i sąsiadkami. Wszyscy pytają ją bowiem o ślub. Ma dość jego niezdecydowania i braku planów na przyszłość.
On jest nieodpowiedzialny i niesłowny. Obraża ją i jej rodzinę. Kpi z Boga, w którego ona wierzy. Nie jest mu potrzebny żaden ślub, a ona bez przysięgi przed ołtarzem nie wyobraża sobie życia. Nie chce mieć dzieci, o których ona marzy. Jest dusigroszem, który nigdy nie zrobił jej żadnego prezentu. Każdy weekend spędza u niej w domu - na jej koszt i nie robiąc nic, ani w niczym jej nie pomagając. Jest mu dobrze tak, jak jest.
Ona kilkakrotnie pyta go kiedy w końcu kupi jej pierścionek i się oświadczy. On milczy. Udaje, że nie słyszy. Oboje są po trzydziestce. Spotykają się od ponad roku.