Co noc śni mi się ktoś ze znajomych. W poniedziałek Pierwsza, we wtorek Sąsiedzi, a dzisiaj nasza kochana mamuśka z Pruszcza Gdańskiego, z którą rozmawiałam przez telefon. Ze wszystkimi nie miałam ostatnio kontaktu i chyba podświadomość go szuka. Albo się martwi.
Dzisiejszy sen przebił jednak wszystkie dotychczasowe. Najpierw widziałam w zlewie w kuchni olbrzymiego pająka, który trzymał w swoich odnóżach ugotowane na twardo jajko (w skorupce). Potem ten sam pająk znalazł się na wewnętrznej stronie parapetu w moim pokoju. Pamiętam, że bardzo się bałam, ale w końcu popchnęłam go, żeby wypadł przez okno. Później siedziałam na sofie, a kiedy wstałam, zobaczyłam na niej dużą plamę świeżej krwi. Jakieś interpretacje?