Dzwoni Mąż. Już po głosie poznaję, że coś wisi w powietrzu. "Bo wiesz, mam mały dylemat" - słyszę. Coraz bardziej zdenerwowana pytam w czym rzecz. On to potrafi budować napięcie...
Dyrektor Wykonawczy dostał od kolegi zaproszenie na specjalną imprezę dla klientów firmy, z którą współpracuje ta, w której obaj są zatrudnieni. Tamten nie może iść, więc odstąpił je Mężowi.
No i mamy dwa kartoniki, bo Głos Rozsądku chce iść ze mną. Miłe. Nawet bardzo. Szczególnie jak na moje pytanie czemu nie pójdzie z jakimś znajomym, stwierdził, że jestem żoną i mam pierwszeństwo.
Ma być rywalizacja sportowa na torze, a potem wszyscy zostaną przetransportowani do restauracji, gdzie odbędzie się ciąg dalszy. I jedno, i drugie niezmiernie mnie ciekawi. Może pokibicuję Mężowi w wyścigach, a potem oddam się temu, co uwielbiam, czyli degustacji?