Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 26 października 2012

709. Ni pies, ni wydra


Od zawsze miałam dylemat - kotem czy ptakiem chciałabym być. W sumie i jeden, i drugi, po części odzwierciedlają mój charakter.

Kot kojarzy mi się z indywidualizmem, chodzeniem własnymi ścieżkami, kapryszeniem, fochami, grymaszeniem, ale też przymilaniem, mruczeniem, ocieraniem. Nie mówiąc o słynnych kocich ruchach oraz gibkości. No dobrze - tych ostatnich mi brak. Na razie, bo jak sobie poćwiczę, to się zmieni.

Ptak kojarzy mi się z wolnością, rozpostartymi skrzydłami, lataniem i mobilnością, ale również z płochliwością, lękiem oraz ucieczką. I takim ulotnym pięknem, którego nie sposób dotknąć.

Kotów wypatruję na chodnikach, pod samochodami, przy śmietnikach, czy w trawie. Próbuję do nich miauczeć i je pogłaskać. Na ptaki patrzę z daleka, w bezruchu, by ich nie spłoszyć. Tak jak dzisiaj - zza szyby obserwowałam trzy sikorki, które bawiły się, jedząc wysypaną przeze mnie na parapecie okiennym bułkę tartą.