Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 15 listopada 2012

749. Bakcyl

Powiem co mnie nie boli - będzie prościej. Nie boli mnie głowa, dłonie i przedramiona oraz nogi. Cała reszta mojego ciała czuje się tak jakby przejechał po niej czołg. Najbardziej dają mi się we znaki plecy, ramiona i cztery litery - mam wrażenie jakby w te ostatnie ktoś walnął mnie centralnie kijem bejsbolowym w oba pośladki. 

Wychodzi na to, że dobrze ćwiczyłam, bo organizm odczuwa wysiłek. Z godziny na godzinę jest coraz lepiej. Wczoraj, kiedy leżałam już w łóżku z Mężem, opowiadając mu swoje wrażenia z zajęć stwierdziłam, że raz w tygodniu to strasznie rzadko i wolałabym ćwiczyć częściej. To już niechybny znak, że złapałam bakcyla wysiłku fizycznego.

A, zapomniałabym... Wiecie o której się dzisiaj obudziłam? O 9:10... Aż się przeraziłam jak spojrzałam za zegar.