W ubiegłą sobotę robiliśmy z Mężem cotygodniowe zakupy spożywcze w supermarkecie. Szybka zmiana dekoracji (zaledwie kilka dni wcześniej na półkach królowały znicze, lampki oraz wiązanki) i mamy już bombki, łańcuchy, jak również inne ozdoby plus nieodłączne choinki. Do "pełni szczęścia" brakowało jedynie 'Last Christmas' z głośników.
Dzisiaj byłam w galerii handlowej. Żeby dostać się do drogerii, musiałam przejść przez prawie cały parter. Na środku stoi ogromnych rozmiarów choinka, dokładnie udekorowana, z prezentami, a nad nią wiszą gwiazdki i bombki. Jakoś nie przemawia do mnie idea świąteczna propagowana już od pierwszej połowy listopada. Stanowczo za wcześnie na takie akcje. Ale pewnie znowu jestem w mniejszości.