Rano poczułam (i do tej pory doświadczam) takie dziwne pionowe ciągnięcia, symetrycznie po obu stronach żeber umiejscowione. O, proszę, nawet nazewnictwo mi się poprawiło. Może i świadomość ciała mi wzrasta? Mąż stwierdził, że to mięśnie brzucha się odezwały. Tylko czemu dopiero dzisiaj? Przecież zajęcia pilates były we środę. I jeszcze dał o sobie znać biceps - w końcu machałam tymi ciężarkami we wszystkie pokazywane przez instruktora strony.
Ostatnio podobnie się czułam po pierwszym masażu w szpitalu - stwierdziłam, że pan Michał, który się mną zajmował, jest sadystą i że więcej do niego nie pójdę. Obietnice obietnicami, ale że "kobieta zmienną jest", więc następnego dnia posłusznie ległam ponownie na leżance i oddałam się w jego ręce. Ciekawe co nowego zacznie mnie boleć jutro? A jeśli myślicie, że zniechęcę się do ćwiczeń, pudło.