Jak wstałam, już była. Nazwaliśmy ją mlekiem na niebie, jeszcze będąc w Anglii, bo podobna jest do tamtej. Taka zimna i wilgotna, wciskająca się wszędzie. Nawet pod ubranie i we włosy. Kiedy wracałam do domu i przechodziłam przez ulicę, widoczność była prawie żadna.
A tak w ogóle to mgła kojarzy mi się z filmem pod tym samym tytułem, który oglądałam kiedyś z Mężem. Bałam się przepotwornie, miałam koszmary w nocy i chyba nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy lubią takie kino. No ale gdyby King czegoś takiego nie napisał, może nikt by nie przeniósł jego prozy na ekran...