Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 20 listopada 2012

763. Kiedy?

Moje spotkania z Pierwszą przebiegają według jednego scenariusza, który prawie nigdy nie ulega zmianie. Wysyłam do niej SMS z pytaniem co słychać, jak się czuje, itp., itd. Ona albo odpisuje od razu, albo milczy przez kilka tygodni i odzywa się po mojej kolejnej wiadomości tekstowej, proponując spotkanie. Zawsze we środę, po jej pracy, o godzinie szesnastej. Idę po nią, czekam na dworze, a potem pytam ile ma dla mnie czasu. Zwykle są to maksymalnie dwie godziny, a czasem nawet tylko jedna. W międzyczasie odbiera kilka telefonów - od matki i swojego faceta, którego roboczo nazwę Stonoga. Ksywkę tę wymyślił dla niego nie kto inny, jak mój osobisty Mąż. Może kiedyś opiszę dlaczego akurat taką.

Od ubiegłego tygodnia we środy mam zajęcia pilates, więc logiczne jest, że spotkać się z Pierwszą mogę po wyjściu z klubu, czyli po siedemnastej. I to ona musiałaby się tym razem pofatygować po mnie. Dlaczego o tym wspominam? Bo dzisiaj wysłałam do niej standardowy SMS i otrzymałam zwrot w postaci propozycji spotkania właśnie jutro. No i wychodzi na to, że dopóki będę chodzić na pilates, nie ma szans na nasze spotkanie. Czemu? Bo w poniedziałek, wtorek i czwartek Stonoga przychodzi po nią do pracy i jadą do niej do domu. W piątek tak samo - z tym, że on nocuje u niej aż do poniedziałkowego poranka. Środa jest więc jedynym dniem Pierwszej wolnym od obecności Stonogi.

W grę nie wchodzą też spotkania we czworo ponieważ tamten facet nie lubi ludzi i z nikim się nie chce widzieć. Raz nam się udało go poznać i szczerze przyznam, że zarówno ja, jak i Mąż, nie mamy ochoty na powtórkę. Dlaczego? Jakby to ładnie ująć? Hm... Stonoga nie jest typem człowieka, który nam obojgu odpowiada. Pod każdym względem. Generalnie najbardziej wkurza nas jego zachowanie w stosunku do Pierwszej, na które ona zdaje się nie zwracać uwagi, a które jest ze wszech miar lekceważące, egoistyczne, prześmiewcze i krzywdzące. Ona to znosi, bo boi się być sama. Darowałam sobie już wszelkie próby rozmów z nią na ten temat, bo w końcu dotarło do mnie, że to jej życie i ma prawo układać je sobie jak chce i z kim chce - nawet jeśli widzę, że tamten człowiek jest dla niej toksyczny.

Teraz tak sobie siedzę i myślę - kiedy zaistnieje realna szansa na spotkanie z Pierwszą? Bo ja mogę w każdy dzień i o każdej porze, oprócz zaledwie jednej godziny we środę.