Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 29 listopada 2012

786. Terytorialność

Ten post będzie jak puzzle, które dopiero po ułożeniu wszystkich elementów, dadzą obraz całości. Każdy link jest tu po coś i nie wyobrażam sobie, by mogłoby któregoś z nich zabraknąć.

Inspiracji do napisania tej notki jest kilka. Tekst "Mój kawałek podłogi" Wiesława Sikorskiego z "Charakterów", traktujący o osobistym terytorium każdego człowieka, w myśl angielskiego przysłowia 'My home is my castle' ("mój dom jest moją twierdzą"), od razu podał mi prawie na tacy tytuł na dzisiejszy wpis. W tym miejscu oddaję zatem głos Wikipedii, która go szczegółowo wyjaśni - terytorialność

Z kolei z tytułem z wyżej wymienionego magazynu psychologicznego, podobnie jak jego autorowi, kojarzy mi się pewna piosenka, o niezwykle ważnych i metaforycznych słowach, do których się za chwilę odwołam, ale najpierw zachęcam Was do ich uważnego wysłuchania.


Skojarzenia z "domem" (bynajmniej nie jako budynkiem lub czterema ścianami) u wielu osób są na pewno zbieżne - poczucie bezpieczeństwa, prywatność, cisza i spokój, radość i uśmiech, itp., itd. Aby to wszystko mieć, potrzebujemy odgrodzenia naszego terenu od innych i zaznaczenia, że należy wyłącznie do nas. Po to, między innymi, są drzwi. Tyle wzorów, ile osób. Do wyboru, do koloru. Każdy ma przecież inny gust i co innego mu się podoba. W drzwiach są zamki. I tu jest podobnie jak z drzwiami - mamy spośród czego wybierać - jeden, dwa, trzy, łańcuch, itp., itd. Przed drzwiami zwykle znajduje się wycieraczka - o takim kolorze i kształcie, jaki podoba się właścicielowi domu. W nią wycieramy buty, żeby nie wnosić brudu z zewnątrz do środka naszego przytulnego gniazdka.

Parafrazując, blog jest właśnie takim wirtualnym domem każdego autora, który od początku do końca decyduje o jego wyglądzie i zawartości. To on wybiera drzwi i montuje w nich zamki. To on kładzie wycieraczkę przed wejściem. To on decyduje kogo zaprasza do środka, z kim je obiad, rozmawia, itp., itd., a komu z hukiem zatrzaskuje drzwi przed nosem albo wcale ich nie otwiera, bo nie ma na to ochoty i wcale nie musi się tłumaczyć dlaczego.

W tym miejscu chciałabym oddać głos innym blogerkom, które zgodziły się na moje podlinkowanie swoich wpisów. Trzy kobiety, które się nigdy nie widziały; które się nie znają i może nawet nie wiedzą o swoim istnieniu. Wybrałam ich posty z prostej przyczyny, bo żadna z nich nie boi się otwarcie wyrażać tego, co myśli i przelewać tych przemyśleń na klawiaturę.

Polecam więc mądrość i odwagę, ale także szczerość i otwartość. Zapraszam Was do poznania tych trzech kobiet.

Mila (25. "Udawanie") jest dla mnie Artystką i nie bez powodu używam dużej litery, bo podziwiam jej talent i umiejętności oraz intelekt. Chętnie podejrzałabym ją przy pracy i posłuchała jej zdania w wielu kwestiach, o których jeszcze nie napisała.

MojaTrawa ("Wiesz czym jest blog, czy jesteś idiotą?") "kradnie mi myśli", bo jak czytam jej niektóre słowa, mam wrażenie, że mogłyby wyjść one spod moich palców. Z nią porozmawiałabym zapewne nie tylko o byciu eko.

Carrie ("Po co komu blog?") jawi mi się jako niezwykle ciepła i wrażliwa osoba o wielu zdolnościach, które odkrywa stopniowo i powoli. Spotkania przy kawie w jej towarzystwie nigdy bym sobie nie potrafiła odmówić.

Mam nadzieję, że bez problemu udało się Wam ułożyć wszystkie puzzle i że żaden element się nigdzie nie zawieruszył. A na koniec kolejne mądre słowa:

"Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości". (Mark Twain)