Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 27 grudnia 2012

853. Komunikacja

Rozmowa z drugim człowiekiem. O sobie. Nazywanie swoich emocji - jest mi smutno/samotnie/radośnie*, jestem zawiedziona/zła/szczęśliwa*, czuję się zaniedbana/opuszczona/wykorzystywana*. Wyrażanie potrzeb - chce mi się jeść/pić*, jest mi zimno/gorąco*, muszę iść do toalety/przytul/pocałuj*. Mówienie o swoich oczekiwaniach - chciałabym, żebyś była szczera/uczciwa/lojalna*. *To tylko przykłady. Niby nic trudnego.

Gdyby wszyscy potrafili/chcieli/umieli/byli nauczeni* porozumiewać się wprost, otwarcie, bezpośrednio. O ileż łatwiejsze byłoby życie, relacje z innymi ludźmi oraz ich jakość. A tak pozostają niedomówienia, niedopowiedzenia i chyba najczęstsze stwierdzenie: "domyśl się".

Nie każdy jest jasnowidzem. Nie każdy potrafi czytać między wierszami. Nie każdy umie rozpoznawać stan ducha drugiego człowieka po jego minie, geście, czy spojrzeniu. Nie ma w tym niczyjej winy. Ale jeśli nie mówisz czego chcesz, nie miej pretensji do kogoś innego, że nie wie, lecz do samego siebie.

Pisałam już, że kiedy spada mi poziom cukru we krwi (średnio dwie godziny po ostatnim posiłku), muszę zjeść coś konkretnego (nie słodycze). W przeciwnym razie robię się agresywna. To coś na kształt hipoglikemii. Taka moja uroda - jak stwierdzili lekarze. Nie jest to żaden problem, tylko muszę pamiętać, że jeśli wybieram się gdzieś na kilka godzin, lepiej zawsze mieć ze sobą coś do jedzenia lub pieniądze, żeby to jedzenie kupić.

Kilka lat temu, na samym początku znajomości z jeszcze nie Mężem, miałam ogromny problem z przyznaniem się do tego, że jestem głodna. Jadłam w domu przed spotkaniem, ale potem znowu musiałam coś przekąsić. Druga Połówka pytała mnie czy nie chce mi się jeść, a ja uparcie odpowiadałam "nie", choć tak naprawdę nie miałam już siły. Głos Rozsądku nie dawał za wygraną, ale on akurat szybko mnie rozgryzł i zmuszał do jedzenia.

Potem, powoli, nauczyłam się prosić o jedzenie, bo chyba to było dla mnie najgorsze i najtrudniejsze - właśnie ta prośba, która oznaczała, że jestem od kogoś zależna, a tego unikałam, bojąc się bliskości, na którą reagowałam panicznym lękiem - bo znowu ktoś mnie zrani. Teraz nie mam już problemu z werbalnym wyrażeniem "jestem głodna" albo "chce mi się jeść".

Ludzie, którzy mnie nie znają od tej strony, potrzebują wytłumaczenia. Dlatego przed spotkaniem z Pierwszą (wiedząc, że spędzę tam kilka godzin), spytałam ją czy mam wziąć jedzenie z domu, czy dostanę coś u niej. Ostrzegłam ją, że jak tylko poczuję głód, powiem wprost. I tak było. Ona się nie obraziła, bo wiedziała w czym rzecz. Ja nie byłam głodna.

Łatwiej, lżej i przyjemniej jest mi w kontaktach z ludźmi, którzy komunikują swoje potrzeby. Podobnie jak ja. Logiczne, że nie każda potrzeba (zarówno moja, jak i kogoś innego) musi zostać spełniona. Chodzi o to, by je wyrażać na głos. Życie jest tak naprawdę bardzo proste. Po co więc niektórzy tak je sobie (oraz innym) komplikują?