Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 28 grudnia 2012

854. eWUŚ

Rano Mąż mi nie odpuścił. Nakazał wręcz wykonanie telefonu do przychodni i zarejestrowanie nas obojga do doktora Tomasza, na popołudnie. Wszystko ładnie, pięknie. Poza jednym zdaniem pielęgniarki: "pani Karioko, ale świeci mi się pani na czerwono, bo nie posiada pani ubezpieczenia". Przyznam, że szczęka mi opadła, bo nigdy - aż do dzisiaj nie miałam najmniejszego problemu z dostaniem się do lekarza na NFZ. Ale o tym za chwilę.

Wszystkie placówki służby zdrowia, świadczące usługi w ramach NFZ, od 1. stycznia 2013 roku mają obowiązek stosowania nowego systemu eWUŚ - Elektronicznej Weryfikacji Uprawnień Świadczeniobiorców. Wystarczy dowód osobisty, paszport lub prawo jazdy oraz numer PESEL i albo świecimy się w systemie na zielono albo na czerwono - jak ja.

Teraz trochę historii, koniecznej do zrozumienia brak komunikacji na linii MUP (Miejski Urząd Pracy) - ZUS (Zakład Ubezpieczeń Społecznych) - NFZ (Narodowy Fundusz Zdrowia). 

W czerwcu 2008 roku, po powrocie z Anglii, oboje z Mężem zarejestrowaliśmy się w MUP, żeby mieć ubezpieczenie zdrowotne. Dyrektor Wykonawczy w sierpniu tego samego roku został zatrudniony w firmie, w której pracuje do dzisiaj, więc automatycznie został wyrejestrowany jako osoba bezrobotna, a obowiązek ubezpieczenia go spadł na pracodawcę. Tu jest jasno, prosto i klarownie.

Problem jest ze mną, albowiem zaraz po zmianie stanu cywilnego i związanej z tym wymianie dowodu osobistego, pojechałam do MUP zgłosić ten fakt, prosząc (jak zawsze) o wystawienie zaświadczenia o ubezpieczeniu, które było ważne tylko miesiąc. I tu spotkała mnie niespodzianka w postaci informacji, że ponieważ Mąż pracuje, a ja jestem osobą bezrobotną, MUP musi mnie wyrejestrować z ubezpieczenia u nich, gdyż w takiej sytuacji obowiązek ubezpieczeniowy przechodzi na zakład pracy Dyrektora Wykonawczego.

Mąż wypełnił stosowne druki, jego pracodawca dopełnił wszelkich formalności i przekazał sprawę do biura rachunkowego, zajmującego się obsługą firmy, a ja w efekcie końcowym tych działań stałam się szczęśliwą posiadaczką Legitymacji Ubezpieczeniowej dla Członków Rodziny Pracownika, której używałam od tamtego czasu, czyli od października 2008 roku.

Wróćmy do tego, co zadziało się dzisiaj. Po usłyszeniu informacji o tym, że rzekomo jestem nieubezpieczona, podejrzenie padło na pracodawcę Dyrektora Wykonawczego. Po telefonie do szefa oraz do księgowej okazało się, że firma jest czysta jak łza. Poszliśmy jednak do biura rachunkowego, zajmującego się obsługą pracodawcy Męża po wypełniony druk ZCNA (zgłoszenie danych o członkach rodziny dla celów ubezpieczenia zdrowotnego), który następnie zanieśliśmy do ZUS. 

W ZUS dowiedzieliśmy się, że od 1. stycznia 2009 roku zmieniły się przepisy, na mocy których każda osoba posiadająca status bezrobotnej  (bez względu na stan cywilny i zatrudnienie współmałżonka) musi być ubezpieczona w MUP, który przywrócił mi owo ubezpieczenie u nich, nie informując o tym fakcie ani mnie, ani zakładu pracy Dyrektora Wykonawczego. Tak więc od tamtego dnia aż do kwietnia 2011 roku (wtedy zostałam formalnie wyrejestrowana z MUP i straciłam status osoby bezrobotnej) byłam ubezpieczona przez dwa podmioty - MUP oraz pracodawcę Męża. A co to oznacza w praktyce? Ano to, że będąc podwójnie ubezpieczoną, tak naprawdę nie byłam (i nie jestem) ubezpieczona nigdzie i nie mam prawa do korzystania ze świadczeń w ramach NFZ.

Pan w ZUS napisał nam na kartce dwie daty - tę, kiedy zmieniły się przepisy oraz tę, kiedy straciłam status osoby bezrobotnej i z nimi wróciliśmy do biura rachunkowego. Pani księgowa wystawiła dwa druki ZCNA - z pierwszą datą - o wyrejestrowanie mnie z ubezpieczenia od pracodawcy Męża oraz z drugą datą - o zgłoszenie mnie do ubezpieczenia u pracodawcy Dyrektora Wykonawczego. Oba formularze wysłała następnie do ZUS, który dostał je natychmiast, lecz fizycznie ich nie "widzi" przez najbliższe dwa tygodnie, bo ponoć tyle trwają jakieś procedury obiegu dokumentów.

W momencie, gdy ZUS "zobaczy" oba ZCNA, prześle je do NFZ, a ten - po odpowiednim zbadaniu sprawy, odblokuje (miejmy nadzieję) moje czerwone światełko i zamieni je w zielone. Do tego jednak czasu nie mam prawa do jakichkolwiek świadczeń w ramach NFZ, a wszystkie recepty (nawet te od lekarzy prywatnych, mimo trzech przewlekłych chorób, na które cierpię) mam mieć wystawione na 100 %.

MUP nie poinformował ZUS, a ten nie dał znać NFZ, że jestem podwójnie ubezpieczona. Ani MUP, ani ZUS, ani NFZ nie zawiadomił mnie, że coś jest nie w porządku. W świetle prawa wygląda to tak, że od kwietnia 2011 roku NIELEGALNIE korzystałam ze świadczeń w ramach NFZ i nikt tego nie zauważył! Jeżeli ktoś z funduszu się tego dopatrzy, wystawi mi faktury za wszystkie wizyty oraz przepisane przez lekarzy leki w okresie od kwietnia 2011 roku aż do chwili, w której obok mojego nazwiska nie pojawi się zielone światełko.

Ktoś czegoś nie przypilnował, nie poinformował, nie przesłał danych, itp., itd. Konsekwencje ponosi Bogu ducha winny pacjent, który sam musi sobie wszystko odkręcić i wszędzie pójść osobiście, żeby posprzątać bałagan, który zrobiony został na linii MUP - ZUS - NFZ. Czy ja oszalałam, czy może ktoś inny powinien dostać skierowanie na konsultację psychiatryczną?

Post ten piszę ku przestrodze, bo jak się okazuje, co trzecia osoba ma podobny problem - przynajmniej w przychodni, w której się leczę u lekarza rodzinnego oraz u endokrynologa. Lepiej sprawdźcie sobie swoje światełka w NFZ, żeby po 1. stycznia 2013 roku nie spotkała Was niemiła niespodzianka w kolorze czerwonym.