Zamarzyła mi się wyprawa do lasu i spacer wśród ośnieżonych drzew i krzewów. W ciszy i bez ludzi, tylko z Mężem. Na razie jedynie wyobrażam sobie jak musi być tam pięknie. O chęci popstrykania zdjęć już nawet nie wspominam głośno.
Dzisiaj białe płatki wirowały z nieba na ziemię aż miło. Popatrzyliśmy na siebie z Dyrektorem Wykonawczym i stwierdziliśmy, że pewnie nasz Adaś z kolegami przesypują pierze ze swoich kołderek i poduszek.
Na realizację zimowego leśnego spaceru muszę poczekać do soboty, bo jedynie w weekend będziemy mogli na spokojnie (i na tyle, na ile zapragniemy) pojechać do lasu. O ile śnieg się wcześniej nie roztopi.
Kocham zimę i nic na to nie poradzę. Nie przeszkadza mi śnieg, mróz, wiatr, czy "zawieje i zamiecie". Marzą mi się jeszcze białe, sznurowane łyżwy i wyprawa na lodowisko, ale o tym cii...