Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 15 stycznia 2013

895. Da się!

Już cztery razy, w odstępie zaledwie kilku tygodni, spotkałam na ulicy moją znajomą, z którą chciałam rozluźnić kontakty, gdyż (tak, jak pisałam) tematyka poruszanych przez nią spraw kręciła się wokół marudzenia, narzekania, labidzenia oraz przechwalania się.

Trzy razy szłam z Mężem. Zatrzymaliśmy się, grzecznościowo spytaliśmy co słychać. Zobaczyliśmy wciąż tę samą skrzywioną minę. Raz z Pierwszą. Wtedy skończyło się tylko na wymianie "cześć" na pasach, przez które przechodziłyśmy w przeciwnych kierunkach.

I właśnie tak chcę, by pozostało - na przypadkowych spotkaniach gdzieś w mieście. Chwila rozmowy w zupełności mi wystarczy. Na więcej nie mam chęci i nie mam zamiaru się do tego zmuszać. W żaden sposób.

Ulżyło mi i nie mam wyrzutów sumienia, ani poczucia winy. Wręcz przeciwnie - jest mi lżej i lepiej, bo nie dusi mnie świadomość wiszącej nade mną czarnej chmury. Najtrudniej było podjąć decyzję, bo kwestia jej wcielenia w życie stała się naturalną konsekwencją. Da się!