Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 31 stycznia 2013

931. Część wniosków

Wniosków po ostatniej sesji z moją byłą terapeutką mam sporo. Część się jeszcze mieli. Inne już się wykrystalizowały.

Zawsze lubiłam stawiane przez nią pytania, bo zmuszały mnie do myślenia - niekoniecznie na płaszczyźnie świadomości. Teraz też wyszłam z kilkoma - na dalsze swoje życie.

Fajnie jest usłyszeć, że przez tamtych kilkanaście miesięcy zawieszenia terapii czerpałam siłę z siebie - tę wewnętrzną i że zamiast przychodzić i opowiadać co się zadziało, żyłam. I że nauczyłam się rozdzielać matkę od ojca i nie traktować ich jak jeden organizm. 

A w kwestii tego ostatniego usłyszałam, że moje próby ocieplenia z nim relacji tak naprawdę były po to, bym samej sobie udowodniła, że się starałam i robiłam wszystko, żeby sytuacja w domu się zmieniła. Niestety, szanse na taki obrót sprawy są marne, bo to ojciec musiałby zmienić swoje podejście i chcieć to zrobić. I to nie ja mam z tym problem, lecz on. 

Poczułam się trochę jak po uzyskaniu rozgrzeszenia w konfesjonale, bo wciąż gdzieś tam z tyłu głowy zastanawiałam się czy mogę jeszcze coś zrobić, by było lepiej. Nie mogę. I tak zrobiłam za dużo, chcąc wziąć winę na siebie. A ona nie jest moja, lecz jego.

P.S. Dla pełniejszego zrozumienia o czym piszę, załączam tekst, który powinien wyjaśnić istotę problemu mojego ojca - Co znaczy negować samego siebie?