Komu nie przemakają zimowe buty, ten ma szczęście. Na przykład Mąż. Ja ze swoim obuwiem bowiem mam odwieczny problem. Znalazłam na niego stary jak świat sposób, a mianowicie wkładam do butów papierowe ręczniki, bo gazet nie posiadamy, gdyż nie kupujemy.
Dyrektor Wykonawczy chciał mi pomóc i za moimi plecami, w całkowitej konspiracji, wtajemniczając w ów proceder jedynie kolegę z pracy, który użyczył mu swojego konta, żeby przelać pieniądze za wygraną na allegro aukcję, zakupił suszarki do butów.
Przedwczoraj Mąż dostał przesyłkę, w której zamiast suszarek, zobaczył okulary w plastikowej, czarnej oprawie, tak zwane zerówki. Niezła transakcja, tylko co nam po patrzałkach, jak buty mokre? Głos Rozsądku napisał mail do sprzedawcy, który wręcz nakazał Dyrektorowi Wykonawczemu odesłanie (na własny koszt) nieszczęsnej pary okularów.
Zaraz, zaraz, coś tu nie gra. Nie ma suszarek, nie ma pieniędzy i jeszcze okulary trzeba odesłać. Nie dość, że ktoś zawinił i wysłał nie to, co trzeba, to jeszcze Mąż ma ponosić dodatkowe koszty wysyłki? Gwoli ścisłości - suszarki kosztowały piętnaście złotych, okulary - osiem. Jak na ogromną krakowską hurtownię, która zajmuje się handlem prawie wszystkim, żenująco nieprofesjonalne traktowanie klienta za przecież śmieszną jak dla nich kwotę
Wkurzył się Mąż, wkurzyłam ja. Kolejny mail - krótki, aczkolwiek stanowczy i kategoryczny - tym razem z żądaniem niezwłocznego zwrotu pieniędzy za suszarki oraz - w razie braku reakcji - powiadomienie allegro o nieuczciwym sprzedawcy naciągaczu. Odpowiedź przyszła natychmiast: "wobec tego niech pan poda numer konta, na który przelejemy zapłaconą przez pana kwotę, a okulary może pan sobie zostawić, dać komuś albo wyrzucić".