Podczas zakładania blogu na Onecie w zakładce "taka też jestem" wpisałam (między innymi): "nieposkromiona (jak na razie) złośnica". Zostawiam te słowa, ale tak naprawdę to, co za nimi się kryje, odchodzi w niepamięć. Nie żebym przestała się złościć, o nie - tłumienie tego byłoby wielce niewskazane. Bardziej chodzi o sposób oraz intensywność wyrażania tej konkretnej emocji.
Zmieniłam podejście. Stałam się spokojniejsza i ten stan jest tak fantastycznym i wręcz wymarzonym przeze mnie, iż wciąż nie mogę się nim nacieszyć. Nie dać się sprowokować. Wyczekiwać aż złość opadnie. Być merytoryczną. Nie wbijać szpilek. Zamiast nich przytaczać konkretne argumenty. Walczyć o swoje prawa i potrzeby. Bo mówić otwarcie i wprost umiem od dawna.
Pozytywne nastawienie - oto klucz do sukcesu. Jeśli nie lubisz siebie, nie licz na to, że polubisz innych, a oni obdarzą ciebie sympatią. Jeśli nie kochasz siebie, nie będziesz umieć kochać innych, a i oni tego uczucia nie odwzajemnią. Jak będziesz przewidywać czarne scenariusze, one staną się rzeczywistością. Twoją rzeczywistością. Proste. Zastanów się czy naprawdę tego chcesz...