Kilka dni temu podzieliłam się linkami do kosmetyków, które lubię, używam i którym jestem wierna. Dla przypomnienia - <KLIK>. Ponieważ otrzymałam kilka maili z podziękowaniem, postanowiłam iść za ciosem i zarekomendować kolejne sprawdzone przeze mnie produkty.
Nie lubię żeli pod prysznic. Absolutnie żadnych. A już szczególnie tych kolorowych i zapachowych, bo mam wrażenie, że jest w nich pół tablicy Mendelejewa. Półkę z żelami zawsze omijam szerokim łukiem. Czym więc się myję? Najzwyklejszym mydłem dla dzieci, które nie wysusza mojej skóry, pachnie neutralnie i nie drażni mojego powonienia. No i jest tanie jak barszcz - <KLIK>.
Na polskim rynku od lat obecna jest firma Herba Studio. Ich balsam do ust Tisane używam od dawna. Jeśli ktoś nie przepada za grzebaniem palcem w słoiczku, firma ma w swojej ofercie także pomadkę do ust Tisane. Ja zdecydowanie wolę tę drugą opcję, bo jest wygodniejsza i bardziej higieniczna. Oba produkty do kupienia w aptekach lub sklepach z ziołami i zdrową żywnością.
A teraz czas na to, o czym pisałam ostatnio, czyli ochronę przeciwsłoneczną. Jak tylko pojawiają się pierwsze promienie słońca i trzeba pozbyć się odzieży wierzchniej, pozostając w krótkim rękawku, smaruję ręce emulsją ochronną SPF 50+ naszej rodzimej marki Iwostin. W przeciwnym razie moje kończyny górne wyglądają jak żywa pochodnia. Może niektórzy nawet pamiętają zdjęcie, które zamieściłam w poście o spływie kajakowym - <KLIK>. Cała tuba spokojnie wystarcza mi na jeden sezon, więc kupuję ją raz w roku.
Jeśli chodzi o twarz, której też absolutnie nie wolno mi opalać, od mniej więcej sześciu lat używam kremu mineralnego barwionego SVR 50 dla skóry normalnej i mieszanej. Dzięki niemu nie wyglądam jak przysłowiowa biała twarz albo śmierć na chorągwi - jak kto woli. Dość gęsta konsystencja sprawia, że jest on bardzo wydajny i przy codziennym stosowaniu (z powodzeniem zastępuje krem na dzień oraz fluid) tubka o pojemności 50 ml wystarcza na pół roku, co jest ważne, gdyż (niestety) do tanich on nie należy.