O przyjaźni pisałam już niejednokrotnie. Temat rzeka. Nic odkrywczego więc nie wymyślę. Jedyne, co mi przychodzi do głowy to fakt, iż jest z nią podobnie jak z miłością - albo się ją czuje, albo nie. Tak, jak nie da się kogoś kochać na siłę i wbrew sobie, tak nie da się z kimś na tej samej zasadzie zaprzyjaźnić. Iskrzy albo nie.
Wczoraj wpadł mi w oczy pewien tekst - Jakim "typem" przyjaciela jesteś? A że wieczorem miałyśmy odbyć z Agatą naszą przyjacielską rozmowę, od razu zagłębiłyśmy się w tajniki typologiczne. Z jednego tematu wyszedł nam od razu kolejny, czyli o tym jak my sami postrzegamy siebie, a jak postrzegają nas inni.
Dowiedziałam się, że jestem dla mojej przyjaciółki typem przewodnika duchowego, a ona sama dla mnie - typem powiernika. Ja widzę w Agacie typ proroka, natomiast na siebie patrzę jak na typ gwałtownika. Nic się nam nie pokryło. Kompletnie. Przynajmniej miałyśmy o czym dyskutować przez długi czas.