Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 18 kwietnia 2013

1.085. Uparty jak osioł

Potrafię się śmiać sama z siebie. Mam dystans do swojej osoby i poczucie własnej wartości. Nie śledzę i nie węszę. Nie doszukuję się drugiego dna i dziury w całym. Nie mam manii prześladowczej, ani urojeń. Nawet jeśli przeczytam, że "blondynki to idiotki" nie uważam, że autor miał akurat mnie na myśli.

W myśl powyższego mam często niezły ubaw. Szczególnie w chwilach kiedy ktoś usiłuje wydobyć ze mnie informacje o kim napisałam ten, czy inny post, "bo przecież na pewno o nim". Jest takie mądre powiedzenie, które już przytaczałam na tym blogu - "uderz w stół, a nożyce się odezwą". Tylko dlaczego tak się dzieje - że jeden bierze coś do siebie, a innemu nawet to przez myśl nie przejdzie?

"Niektórzy z nas są wyjątkowo wrażliwi na najmniejszy gest odrzucenia. Z tego powodu znajdują go często w wypowiedziach i reakcjach innych, nawet jeśli go tam w zasadzie nie ma. Dochodzą wtedy do głosu rezydujące w nas wspomnienia podobnych chwil, gdy czuliśmy się niechciani. Każde takie doświadczenie z przeszłości sprawia, że stajemy się nieco bardziej wrażliwi na ich odpowiedniki dzisiaj. Ból zamierzchłych zranień pozostaje bowiem z nami i od czasu do czasu nas nęka". Całość do przeczytania TU.

"Jeśli łatwo kogoś obrazić, dotknąć, oznacza to, że człowiek ten w głębi swego serca nie czuje się naprawdę kochany i akceptowany. Najczęściej są to ludzie niepewni siebie, którzy przejmują się rzeczami, jakich inni nawet nie zauważają. Najlżejszą uwagę czy słowo krytyki, nie odnoszące się wcale do nich, odbierają jako osobisty atak. Większość uwag innych ludzi odczytują jako negatywne i skierowane w swoją stronę. Wystarczy im czyjaś niezadowolona mina, podniesione brwi, zmarszczony nos czy krytyczne spojrzenie, a już czują się urażeni. Wyobraź sobie ranę, która jeszcze się dobrze (nigdy!) nie zagoiła; najlżejsze dotknięcie uraża i sprawia, że rana znów sączy i krwawi.

Ludzie, którzy tak reagują, mają najczęściej niskie poczucie własnej wartości. I nie radzą sobie z ustawieniem właściwej miary swoich oczekiwań. Oczekują mianowicie, że wszystko powinno się toczyć zgodnie z ich wyobrażeniami, a jeśli tak się nie dzieje, są wytrąceni z równowagi. Nie dostrzegają przy tym, że przyczyną tego ich poczucia „Nie jestem nic wart" są ich własne nierealistyczne oczekiwania i w dodatku odpowiedzialność za to przypisują innym. Z urazą pytają się wtedy: "Jak XY mógł mi coś takiego zrobić!" - KLIK.

Obrazić się można na każdego, zawsze i wszędzie - na matkę, ojca, rodzeństwo, męża, dziecko, szefa, kolegę, przyjaciółkę, znajomego, współpracownika, panią ze sklepu, a nawet na to, że jest za zimno albo za gorąco. Można tak postępować aż do śmierci. Tylko czy to coś da? Kto, w ogólnym rozrachunku, na tym zyska, a kto straci? Jaką cenę przyjdzie ci za to zapłacić? I czy zdążysz się w porę opamiętać? - KLIK.