Konia z rzędem temu, kto nadąża za tym, co za oknem. Miałam kiedyś koleżankę, która mawiała "za facetem nie dojdziesz". Mam wrażenie, że za pogodą też nie.
W sobotę kropiło, później zrobiło się parno, duszno i gorąco. Wczoraj najpierw deszcz, a potem ziąb taki, że Mąż miał lodowate ręce, a to rzadkość, bo zwykle robi za piecyk i kaloryfer w jednym. Dzisiaj rano chłód, a po pewnym czasie żar z nieba.
Aparat w torbie, więc i zdjęcia z poniedziałku są.