Nigdy wcześniej nie udało mi się ich sfotografować, bo tu, gdzie mieszkam, ciężko je znaleźć. W ubiegłym roku, zupełnie przypadkowo przechodziłam pewną uliczką i zobaczyłam je, ale było już po porze kwitnienia. Zapamiętałam jednak miejsce i dzisiaj wybraliśmy się tam z Mężem.
Stresuję się jak mam robić zdjęcia czemuś, co należy do kogoś innego i znajduje się na terenie jego posesji, więc takie trochę asekuracyjne te fotki są. Zdarzyło mi się bowiem kilka razy, że właściciele mnie ochrzaniali, więc teraz szybko pstrykam i znikam.