Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 15 maja 2013

1.132. Przemyślenia

Przeczytałam "Sztukę prostoty" Dominique Loreau już jakiś czas temu. Na tę chwilę mogę o niej napisać jedynie, że trąci mi bardziej snobizmem - i to luksusowym, a nie praktycznym minimalizmem. Bo czymże innym jest codzienne delektowanie się posiłkami podanymi na porcelanowych talerzach i jedzone z użyciem srebrnych sztućców, podczas gdy siedzimy wygodnie na najdroższej skórzanej sofie?

Obiecałam samej sobie dać jeszcze jedną szansę tamtej książce. Może wtedy spróbuję ją czytać z innym nastawieniem. Wiem, że nie muszę się stosować do rad autorki (na całe szczęście), żeby wcielać w życie minimalistyczne podejście. Poza tym, zbyt dużo wzmianek o zen i kulturze Wschodu jakoś nieszczególnie przystaje mi do polskich realiów.

Co innego Leo Babauta. Jego teksty prawie pochłaniam. Powstrzymuje mnie jedynie chęć przystanięcia, zatrzymania się i pomyślenia o tamtych słowach. Czasem uśmiecham się do siebie, bo wychodzi na to, że w mojej głowie minimalistyczne zmiany zaczęły się już dawno, kiedy wcale a wcale nie byłam ich świadoma. 

Wczoraj zlikwidowałam swoje konto na Skype. I prawie od razu poczułam się jak Leo, który doświadczył wielu pytań "dlaczego?" w momencie powiadomienia znajomych o rezygnacji z poczty elektronicznej. To samo pytanie padało wielokrotnie jeśli chodzi o zablokowanie możliwości dodawania komentarzy do postów na tym blogu. Dokładnie tak samo było kiedy już wcześniej usunęłam swoje prywatne konto na Facebooku, Naszej Klasie i Gadu Gadu.

"Nie musisz odpowiadać". Taki tytuł nosi jeden z podrozdziałów książki "Skup się. Prosta droga do sukcesu" Babauty. W nim oraz w wielu innych są odpowiedzi na pytania, które czytam i słyszę, a na które reaguję odpowiedzią "minimalizm", czy "długi ciąg przyczynowo-skutkowy" albo jeszcze coś innego w podobnym tonie. 

Niczego nie wykluczam, bo sama nie wiem w którą stronę pójdę tą drogą. Jestem elastyczna. W związku z powyższym może stanie się tak, że pewnego dnia i to miejsce zniknie z sieci?