Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 21 maja 2013

1.141. Nałóg

Sporo czasu spędzam przeglądając zdjęcia zgrane na płytkach DVD. Mniej więcej jest ich około stu, co daje gdzieś w okolicach 400 GB danych. Szok i niedowierzanie w jednym. Cały segregator samych fotek. Najgorsze jest to, że bez jakiejkolwiek segregacji jeśli chodzi o jakość - prześwietlone, nieostre i jeszcze inne całkiem nieudane też tam są. Syzyfowa praca.

Zaczęliśmy się z Mężem zastanawiać co z tym fantem zrobić. Może kupić zewnętrzny dysk (TB) i przekopiować tam zawartość wszystkich płytek? Tylko ile czasu to zajmie? Aż mi się nie chce o tym myśleć. Z drugiej strony - jaki sens ma trzymanie takiej ilości zdjęć? Opcja wyboru najfajniejszych i zrobienia odbitek też jest wielce ryzykowna, bo raz, że koszty, a dwa, że albumy zajmują dużo miejsca. Poza tym pozostaje pytanie - kto, kiedy i jak często będzie je przeglądał?

Na razie, w tempie żółwim, zgrywam na dysk laptopa wybrane fotki związane z fauną i florą. Największą zmorą będzie Bałtyk 2011 oraz 2012 - w sumie siedem płytek DVD pełnych zdjęć. Jako ciekawostkę podam, że roczny pobyt w Anglii zmieścił się zaledwie na jednej. Wtedy nie miałam swojego aparatu i wolałam, żeby jeszcze nie Mąż uwieczniał w kadrze mnie, a nie coś innego. Teraz żałuję, że nie bardzo mam możliwość pokazania Wam tamtego pobytu widzianego moimi oczami. Oprócz widoków z samolotu, bo chmury i niebo fascynowały mnie już wtedy. One niebawem pojawią się na makrofotografce.

Zauważyłam też pewną prawidłowość, a mianowicie - coraz mniej jest mnie samej na zdjęciach, bo teraz to ja trzymam aparat. Większe i głębsze zainteresowanie robieniem fotek obudziło się we mnie jakoś na wiosnę 2011 roku. Prawdopodobnie w tym samym okresie, w którym zablokowałam aplikację Farmville i przestałam jej używać. Ponoć człowiek jeden nałóg zastępuje sobie drugim. Fotografia, mimo wszystko, jest zdrowsza (bo z domu trzeba wyjść w naturę) i przynosi wymierne rezultaty - w postaci dowodów na nowym blogu (i nie tylko). I daje dużo radości, której nie da się niczym innym zastąpić.

P.S. Pytanie poza konkursem - czy czyta mnie może ktoś, kto zna się na roślinach, kwiatach i drzewach pod kątem nazw fachowych? Mam problem z otagowaniem wielu postów - właśnie ze względu na brak wiedzy. Potrzebuję pomocy...