Jak nie czytam, to nie czytam. A jak zacznę, to nie mogę się oderwać. Zasysa mnie taka jedna książka całkowicie, że zapominam gdzie jestem, która godzina i że może warto byłoby coś zjeść albo się napić. No i z toalety skorzystać.
Jak już jestem przy tej ostatniej, to i samo miejsce, jak również cel jego odwiedzenia wywołał uśmiech na mojej twarzy, gdyż odgrywa ono dość ważną rolę w lekturze, o której jeszcze dzisiaj nic nie napiszę, bo chociaż przeczytałam ponad dwie trzecie, wciąż jedna trzecia przede mną. A ja ciekawa jej jestem.
Jutro, wszystko jutro. Na blogu o książkach. Opiszę. Przynajmniej obiecuję, że spróbuję. A teraz wracam skąd przyszłam, czyli z wnętrza siebie. Was zostawiam z pewnym przesłaniem, którym - po części - uchylam rąbek tajemnicy.