Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 5 czerwca 2013

1.166. Odnalezione dziecko

Mądrzy i dojrzali rodzice kochają dziecko bezwarunkowo - wystarczy, że ono jest. Ci neurotyczni stawiają warunki. Ideałem byłoby trafić na tych pierwszych, ale życie to loteria i musimy zdać się na to, co dla nas przygotowało.

"Nie sprawiaj kłopotu", "bądź cicho", "jak będziesz taka nikt cię nie zechce", "same problemy z tobą", "musisz być zawsze najlepsza" - takie przekazy z ust matki i ojca zakorzeniają się głęboko. I chociaż ich nie widać, wydają owoce w dorosłym życiu.

Można wyglądać perfekcyjnie w każdym calu. Można robić oszałamiającą karierę. Można mieć ogromne powodzenie u mężczyzn. Można popadać w uzależnienia. Sposobów na ucieczkę od siebie jest wiele. Ucieczkę od swojej prawdziwej twarzy. Ucieczkę od własnych uczuć. Ucieczkę od swojego wewnętrznego dziecka.

Takich niedokochanych w dzieciństwie dorosłych jest pełno. Takich, którzy wciąż coś komuś udowadniają. Na pewno to jestem ja, na pewno to jest mój Mąż, na pewno to jest on i ona. Może to jesteś ty?

Nie da się dojść do dorosłości bez pobycia dzieckiem. Ono uczy się przez naśladownictwo. Od podstaw. Obserwuje, dotyka, wącha, smakuje, cieszy się i płacze, smuci i złości. Bez masek. Bez ograniczeń. Szczerze, naturalnie. Kiedy tylko ma ochotę i potrzebę. Nie ogląda się na innych, dba o siebie.

Wszystko da się wyrównać. Zawsze można powrócić do tego odnalezionego dziecka. Dotrzeć do niego. Wsłuchać się w nie. Porozmawiać z nim. Przytulić. Zaopiekować się nim. Dokochać. W samotności, nie osamotnieniu.


Inspiracją do tego postu jest oczywiście ta książka. Enigmatyczność całej notki jest zamierzona, bo nie chcę zdradzać treści lektury.