Pięć dni - oczywiście nie w całości - tyle potrzebowałam na przeczytanie "Atlasu Chmur". Chyba jako jedna z nielicznych osób oddam książkę do biblioteki na trzy tygodnie przed terminem, co zapewne ucieszy czekających na nią w kolejce.
W sobotę Mąż odebrał dla mnie "Ulissesa". Kobieta, po rzuceniu okiem na tytuł powiedziała: "życzę powodzenia w czytaniu". Kto zna tę pozycję Joyce'a, ten wie o co chodzi. Bynajmniej nie o grubość cegły - ponad dziewięćset stron, lecz o skondensowanie treści. Dam radę, czy zostanę pokonana? To się jeszcze okaże.
Póki co, na pierwszy ogień biorę "W dżungli niepewności" Beaty Pawlikowskiej. Większych problemów nie przewiduję, obliczając ją maksymalnie na dwa do trzech dni.
W weekend obejrzeliśmy z Dyrektorem Wykonawczym pewien film autorstwa tej samej pary, która zrealizowała swojego czasu serial pod tytułem "Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym".
Zostawiam Was z linkiem, a dopiero potem się do niego odniosę, żebyście mieli możliwość wcześniejszego zapoznania się z tematem.