Samochód - dla wielu rzecz niezbędna, bez której nie wyobrażają sobie już życia. Nieważne, że pod blokiem mają przystanek autobusowy. Nieważne, że do sklepu i kościoła niedaleko. Nieważne, że zanieczyszczają środowisko. Nieważne, że stoją w korkach. Samochód musi być!
Kiedyś w pracy u Męża, wywiązała się pomiędzy panami dyskusja, w trakcie której okazało się, że Dyrektor Wykonawczy jest jedyną osobą, która nie posiada własnych czterech kółek. Koledzy próbowali wejść mu na ambicję, wzbudzić w nim potrzebę posiadania auta, a nawet śmiać się z niego, ale Głos Rozsądku (zapewne ze stoickim spokojem) rozwiązał sprawę kilkoma celnymi pytaniami.
Ile miesięcznie płacicie za zatankowanie samochodu? Ile wynoszą opłaty za parking? Gdzie trzymacie auto? Jak wysokie są roczne składki ubezpieczeniowe? Jakie są koszty przeglądu i ewentualnych napraw? Tak więc, ile rocznie kosztuje utrzymanie waszych czterech kółek?
Panowie prześcigali się w odpowiedziach, a Mąż tylko kiwał głową i uśmiechał się pod nosem, po czym rozwiał wszelkie wątpliwości jednym krótkim tekstem. Trzymiesięczny bilet autobusowy (na wszystkie linie, dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, bez jakichkolwiek ograniczeń) kosztuje niewiele ponad dwieście złotych, czyli miesięcznie wychodzi około siedemdziesięciu złotych. Rocznie daje to kwotę niecałych dziewięciuset złotych.
I co się okazało? Ano to, że wszyscy koledzy Męża tygodniowo wydają na paliwo średnio sto złotych, jeżdżąc jedynie na trasie praca - dom oraz robiąc sobotnie zakupy w supermarkecie. Miny im szybko zrzedły, bo kalkulacja i konkretne liczby były bezlitosne. Miesięcznie - czterysta złotych. Rocznie - cztery tysiące osiemset. Za samo paliwo! A cała reszta wyżej wymienionych obowiązkowych wydatków związanych z posiadaniem auta?
Mieszkając w małym mieście, gdzie wszędzie można dostać się autobusem, a odległości do pokonania nie są wcale duże, można spokojnie obejść się bez samochodu. Wystarczy tylko chcieć. Da się. Naprawdę.
A od tamtej pory żaden z kolegów Męża już nie namawia go na kupno własnych czterech kółek.