Oglądając różne rzeczy na YouTube, czasem zdarza mi się przypadkiem trafić na reklamy, które naprawdę wnoszą coś fajnego. Jak choćby ta.
No właśnie - kiedy przestałaś myśleć, że jesteś piękna?
Przyznam, że obejrzałam ten krótki filmik kilka razy i naprawdę nie rozumiem dlaczego tamte kobiety chowają się przed kamerą. Dla mnie wszystkie mają w sobie to "coś". Ich naturalność i spontaniczność wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Czy chodzi o element zaskoczenia, brak jakiejkolwiek kontroli nad sytuacją, lęk przed pokazaniem swojej prawdziwej "domowej" twarzy? Pewnie każdego po trochu. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo kiedy próbowałam wyobrazić sobie samą siebie w roli bohaterek reklamy, zareagowałabym podobnie jak one.
Tytułowe pytanie powraca jak bumerang. W mojej głowie. Po cichu, w skrytości ducha. Kiedyś lubiłam być fotografowana. Teraz wolę stać po drugiej stronie obiektywu. Patrzę na siebie zbyt krytycznie. Widzę zmiany. Na niektóre nie mam żadnego wpływu. Ot, upływający czas i grawitacja. Z innymi nie chce mi się walczyć. Z lenistwa, z braku chęci, czy motywacji.
Tamto pytanie pada też w rozmowach z Mężem. Słyszę z jego ust: "żona, jesteś piękna" i jak reaguję na taki komplement? Obracam w żart, powątpiewam w szczerość, a nawet próbuję oskarżać Dyrektora Wykonawczego o robienie sobie ze mnie jaj albo udowadniam mu, że ma chyba problemy ze wzrokiem, bo miłość do mnie go oślepia.
A potem jest mi głupio, wstyd i czuję się jak kretynka. Patrzę na Głos Rozsądku i widzę, że jest mu przykro, ale nie odpuszcza, drąży temat, zadaje dociekliwe pytania, które zmuszają mnie do zmiany sposobu myślenia i postrzegania siebie.
Kto jak kto, ale ona wiedziała co mówi.