Sobotni wieczór wypełnił nam seans filmowy. Czasem dobrze jest oderwać się od amerykańskiego kina i obejrzeć coś europejskiego. Na krawędzi nieba, w kooprodukcji niemiecko-turecko-włoskiej dotyka wielu problemów międzyludzkich, ale - co ważniejsze - jest też swojego rodzaju grą emocji i splotem losów różnych osób, przemierzających te same ścieżki. Do obejrzenia, legalnie i za darmo - klik.
Niejednokrotnie pisałam, że ze mnie i z Męża nie jest typowa para. No bo tak na chłopski rozum biorąc, które małżeństwo do pierwszej w nocy, w weekend, prowadzi teologiczno-filozoficzno-psychologiczne dysputy o obecności Boga w człowieku, tłumacząc (ja Dyrektorowi Wykonawczemu, a on mnie) jak w oczach jednego wygląda postrzeganie ludzi przez tę drugą stronę?
Dzisiaj się relaksowaliśmy, spacerowaliśmy, czasem nawet udało się nam przestać gadać o życiu. Fotograficzny plon niedzielny poniżej. A przed nami kolejny seans filmowy. Tym razem izraelsko-francuski.