Moja skóra nie ma grubości skóry hipopotama. Bliżej mi do wrażliwości i kruchości motyla. Kto mnie zna, ten wie. Jest jeszcze coś, co zawsze chciałam mieć i z czego obecności cieszę się niezmiernie - zdystansowane spojrzenie z boku, pozbawione w wielu przypadkach zbędnych emocji, które tylko by przeszkadzały. Szczególnie jeśli chodzi o innych ludzi.
Od jakiegoś czasu niezmiennie powtarzam, że im dłużej żyję i poznaję coraz więcej osób oraz obserwuję ich zachowania, tym mniej jest mnie w stanie zszokować, czy zdziwić. Na ten moment chyba nie ma takiej rzeczy, bo większość nie robi już na mnie wrażenia.
Dlaczego? Części z nich doświadczyłam na własnej skórze, a takie lekcje pamięta się bardzo dobrze. Inne znam z opowiadań bliskich mi ludzi, którym ufam i którzy zaufali mi na tyle, by się nimi ze mną podzielić. O wielu czytam w różnych miejscach.
Przestałam zadawać pytania w stylu "jak tak można?!" Dlaczego? Bo można. Wszystko można. Człowiek jest zdolny absolutnie do wszystkiego. Już mnie to nie smuci, lecz zastanawia - w jakim kierunku to będzie postępować i czy kiedykolwiek nadejdzie moment opamiętania?