Warto było przetrwać upały, żeby teraz cieszyć się słońcem, ciepłem i lekkim wiatrem. Trudno w to uwierzyć, lecz w sobotę wieczorem musiałam otulić szyję cienką chustą. Czy ja już kiedyś wspominałam, że mam bzika na punkcie wszelkiego rodzaju szaliczków i chust? To są chyba moje ulubione dodatki. Oczywiście oprócz kolczyków. A najlepiej w połączeniu z nimi.
Drugi tydzień trwa trochę przeorganizowane nasze domowe życie, gdyż Mąż w zastępstwie będącego na urlopie kolegi ma w pracy pierwszą zmianę. Musieliśmy kilka rzeczy pozmieniać logistycznie, żeby można było w miarę normalnie funkcjonować.
Korzystając z powyższego, to ja robię teraz codzienne zakupy. Dzisiaj poszłam na targ po świeże pomidory i ogórki. Wzięłam też jabłka i śliwki dla Dyrektora Wykonawczego, który zamiast się ucieszyć, ochrzanił mnie, że niepotrzebnie dźwigam siatki.
Odkryłam wreszcie powody reklamacji większości swoich butów. Podczas kupowania sportowych wkładek, bardzo miła sprzedawczyni w sieci Deichmann doradziła nam przyniesienie moich ukochanych jagodowych adidasów, zakupionych przed ubiegłorocznym wyjazdem nad morze, a których nie mogę nosić bez grymasu bólu na twarzy. Tak jak w innych parach, i w nich zapada się obszar śródstopia, powodując u mnie problemy z chodzeniem.
Mąż wziął pudełko z butami i pojechał wczoraj do tamtej sieciówki z reklamacją. Jakież było moje zdziwienie, kiedy wrócił z pieniędzmi, za to bez moich jagódek. Obuwie zostało pokazane kierownikowi sklepu, który zdecydował, że naprawa nie wchodzi w grę. Tak więc Głos Rozsądku od ręki odzyskał całą wydaną rok temu kwotę.
No i przy tamtej okazji dowiedziałam się, że jestem wyjątkiem, bo u większości ludzi buty zapadają się na piętach. Cóż - nie od dziś wiedziałam, że jestem z kosmosu. Ale czego się spodziewać, jak się ma po sześć kości palców w każdej stopie? Szkoda tylko, że te szóste nie wyrosły - dopiero byłby ewenement.