Wczoraj Mąż mnie wziął z zaskoczenia. Po powrocie z pracy zadzwonił do drzwi, otworzyłam je jak zwykle, a oczom moim ukazał się bukiet kwiatów i dwa serniki. Tych ostatnich nie sfotografowałam, ale ten pierwszy jak najbardziej.
Głos Rozsądku ponoć sam komponował wiązankę i głośno protestował, gdy pani w kwiaciarni proponowała mu jeszcze wstążki, folie i zielone trawy. Dyrektor Wykonawczy mnie zna aż za dobrze i wie, że lubię prostotę - bez dodatkowych upiększaczy. A serniczki nie powiem - smakowite są.