Za dwa dni o tej porze będę pewnie siedzieć (albo leżeć) na szpitalnym łóżku. Nie chcę tam iść z wielu powodów. Wiem jednak, że patrząc na całą sytuację z punktu widzenia rozsądku i mądrości, powinnam to zrobić, bo może coś się wyjaśni (albo zaciemni).
O swoich strachach, lękach i obawach napiszę pewnie jutro, bo całkiem sporo ich jest w mojej skołatanej głowie.
Póki co, świadomie i z premedytacją zajadam stres bardzo niezdrowymi produktami. I mam to w nosie. W końcu po raz pierwszy w życiu dostałam skierowanie na oddział do szpitala. Taką okazję trzeba uczcić.
A w szafie stoi jeszcze butelka likieru poziomkowego, którą kupiliśmy dzisiaj z Mężem. Będzie w sam raz jak wrócę do domu - albo z radości, albo z rozpaczy.