W ubiegłym tygodniu upolowałam wreszcie w osiedlowej bibliotece książkę (klik), która długo była poza zasięgiem. Mało tego, bibliotekarka zaproponowała mi również niejako "ciąg dalszy" owej pozycji (klik). Coś tam kiedyś słyszałam o tej lekturze, więc jak już pożyczyłam, to i przeczytam, by mieć pojęcie o co chodzi.
Filmowo też było, aczkolwiek repertuar różny i różnisty mieliśmy z Mężem. Najpierw taki, potem coś takiego, następnie to i na koniec jeszcze to. Do wyboru, do koloru. Co kto lubi. W zanadrzu są już inne linki, ale na te przyjdzie nam poczekać do najbliższego weekendu, który mam zamiar spędzić w domu i na sobotniej wycieczce. Jak coś, zawsze mogę wyjść na własne żądanie, ot co!
A, zapomniałabym - wpłaciliśmy też zaliczkę na poczet naszego pobytu w Sobieszewie. Sprawdziłam przed chwilą rozkład PKP - póki co nie zmienili pociągów, z których chcemy skorzystać. Z biletami się wstrzymaliśmy, ale kupimy je zaraz jak tylko wyjdę ze szpitala. Taka mała asekuracja - na wszelki wypadek.