Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 12 września 2013

1.311. Dzień dziewiąty

Po dziewięciu gorących i słonecznych dniach środa przywitała nas chłodem i deszczem. Kropiło, padało, a nawet lało. Z małymi przerwami, ale jednak. Uskutecznialiśmy z Mężem slalom między kałużami i stosowaliśmy uniki kiedy nadjeżdżał jakiś samochód. Na całe szczęście stacjonujemy tam, gdzie wrony zawracają, więc ruch na drodze jest niewielki i raczej rzadki.

Po dość wyczerpującym wtorku siedzieliśmy wczoraj na miejscu. Taki dzień porządkowy. Sprzątanie pokoju, bo trochę piachu zdążyliśmy już do niego nanieść. Poprosiliśmy też naszą panią o wstawienie prania, a wcześniej poszliśmy na obiad do naszego ulubionego w Sobieszewie baru "Ptasi Raj".

Na popołudnie byliśmy umówieni do mojej dalekiej rodziny ze strony ojca, która wciąż mieszka w domu, w którym przez kilka wczesnych lat spędzałam z rodzicami wakacje. Po raz kolejny dowiedziałam się o wielu sprawach wewnątrz swojej familii, o istnieniu których nie miałam bladego pojęcia, ale co się dziwić, skoro wtedy byłam zaledwie kilkuletnim brzdącem.