Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 22 września 2013

1.323. Śnięte ryby

Już nie pamiętam kiedy ostatnio tak długo spałam. Nawet będąc nad morzem instynktownie budziłam się tuż przed szóstą rano albo w najlepszym przypadku o siódmej - to był rekord. A dzisiaj otworzyłam oczy dopiero o 8:30. Mąż w tym czasie zdążył już wstać, zrobić sobie kawę i zjeść śniadanie. Widocznie mój osłabiony i wycieńczony organizm potrzebował snu.

W ogóle od wczoraj chodzimy oboje jak śnięte ryby. I ja, i Mąż mamy niskie ciśnienie. Trzy kawy dziennie nic nie dają. Chyba coś jest w powietrzu. Mamy wrażenie, że zgubiliśmy gdzieś po drodze dwa tygodnie. Wyjechaliśmy latem, wróciliśmy jesienią. Nie tą kalendarzową, ale w przyrodzie. Liście kasztanowca opadły, pod nogami turlają się kasztany...

A wczorajszy spacer był ostatnim letnim. Ten dzisiejszy dopiero otwierał jesień. Nie wzięłam ze sobą aparatu, bo jakoś tak szaro, smutno i mglisto było. Zresztą czasem lubię tylko spacerować, a nie pstrykać i pstrykać.