Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 16 listopada 2013

1.389. Pot, łzy i zgrzytanie zębów

Dość dziwna pora na spędzanie jej w domu, bo sobota, bo popołudnie, bo fajna pogoda za oknem. Ale co zrobić kiedy Mąż pociągający wielce od kilku dni leży na sofie, zajmując całą naszą wspólną przestrzeń. Tak więc siedzę sobie na klękosiadzie przy biurku, patrząc z czułością na śpiącego Dyrektora Wykonawczego.

Głos Rozsądku jest i będzie na specjalnych prawach. Przynajmniej przez najbliższe dziewięć miesięcy trwania grupy terapeutycznej. Z autopsji wiem jak to może wyglądać, ale każdy przecież jest inny i inaczej reaguje.

Dwa spotkania już za nim. Obserwuję go i widzę, że zaczyna mu się zapętlać proces myślowy. Pojawiają się też różne odkrycia. Z jednej strony przyglądanie się w takich specyficznych okolicznościach komuś, kogo się kocha, jest fajne, ale z drugiej strony wymaga ode mnie usunięcia się w cień i pozostania w nim. Dla dobra Dyrektora Wykonawczego.

Mąż nie może mi mówić o tym, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami, gdyż takie są warunki kontraktu, ustalone wspólnie przez wszystkich uczestników. I dobrze. To jest jego grupa, jego terapia, jego czas.

Chcąc nie chcąc, przypominam sobie swoją grupę, swoją terapię i swój czas. Dziewięć lat - tyle już upłynęło od moich pierwszych cotygodniowych spotkań. Bardzo wyczerpujące, emocjonalne, cholernie ciężkie, ale potrzebne doświadczenie. Pot, łzy i zgrzytanie zębów.

Ostatnio, przeglądając sieć, natknęłam się na fajny link. Zostawiam go dla zainteresowanych różnicą pomiędzy terapią indywidualną a grupową - klik. Może komuś się przyda. Zresztą, tamto miejsce jest prawdziwą kopalnią wiedzy.