Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 18 listopada 2013

1.391. Poniedziałek

Jako że praktycznie cały weekend (nie licząc sobotniego wyjścia po zakupy spożywcze do osiedlowego sklepu oraz niedzielnej mszy w kościele) spędziłam w domu z przeziębionym Mężem, dzisiaj postanowiłam nadrobić zaległości spacerowe. Tylko i wyłącznie we własnym towarzystwie, gdyż samotność jest mi potrzebna jak powietrze.

Już jakiś czas temu postanowiłam, że codziennie (bez względu na aurę) wychodzę na dwór. Fakt, że czasem szukam pretekstu (zwalczam osobistego lenia) - a to ulotka z drogerii, a to jakieś drobiazgi do kupienia, a to coś do załatwienia. Taki autorski sposób na samą siebie. W zależności od temperatury na zewnątrz spaceruję każdego dnia od godziny do dwóch.

Dzisiaj było pięknie - przejrzyste, błękitne niebo bez jakiejkolwiek chmurki, promienie wciąż ciepłego słońca i powiew chłodnego już wiatru. Chodziłam, fotografowałam, siedziałam na ławce w parku, przyglądałam się pływającym kaczkom i łabędziom oraz cieszyłam oczy prawdopodobnie jednym z ostatnich takich radośnie kolorowych listopadowych dni.